Nienawidzę pracować. Naprawdę. Cieszę się, kiedy mogę robić coś z
pasją, radością, bo mogę, bo chcę… bo nie muszę. Bo nienawidzę musieć. Dlatego
jeśli tylko mogę, pracę przeobrażam w chcenie. To znacznie ułatwia sprawę;
wstajesz rano, przecierasz zapuchnięte oczy i czujesz, że ci się chce. Jak po
mocnym espresso.
Nie musisz wieszać swoich marzeń o pracy, która nie wykańcza |
"Muszę iść jutro dla pracy", "muszę zadzwonić do Baśki,
bo coś tam chciała", "muszę zrobić zakupy"… poważnie? Musisz? Rzeczywiście z takim nastawianiem ciężko jest
mówić o życiowym spełnieniu. Jasne, istnieją momenty, na które nic nie
poradzimy; kiedy nie lubisz swojej pracy, ale za dom zapłacić trzeba. Bo prąd,
rachunki, woda i dziecko sąsiadki ma ospę, a w ogóle to wszystko jest źle.
Ale pamiętaj, że w każdym momencie masz też możliwość wyboru. Może i nie zmienisz pracy na hop siup, ale w międzyczasie
zawsze możesz poszukać nowej. Może sąsiadka nie od razu zrozumie, że nie
obchodzi cię każda choroba jej dziecka, ale za którymś powtórzeniem przestanie
biegać do ciebie po nurofen, tylko pójdzie do apteki.
Do
czego zmierzam? Do tego, że nadużywamy musienia. Musimy przestać musieć! Jeśli
chcesz, żeby praca sprawiała ci przyjemność, powiedz sobie: dzisiaj chcę iść do
pracy. Nawet jak szef narzeka, komputer się zacina i są korki po drodze.
Zobaczysz, że jedno słowo (albo zdanie: dziś na pewno będzie dobry dzień),
potrafi zmienić przebieg twojego dnia. Bo kiedy wmawiasz sobie, że coś musisz
zrobić, twój umysł automatycznie przestawia się na tryb pracy, kojarząc z nią
to słowo - nieprzyjemne! A tak, nawet pracując, ale chcąc to robić, nie
przepracowujesz się za bardzo. Wręcz daje ci to energię, bo robisz coś, na co
masz ochotę. To jest pozytywne! I choć nie każdy ma komfort pracowania
zgodnie ze swoją pasją (tym jest łatwiej), to każdy może zmienić swoje
nastawienie. Przecież to, jaki dziś będzie dzień w pracy, nie zależy od szefa,
klientów czy zmian klimatycznych i położenia Saturna. Wszystko zależy od
ciebie, więc przestań wmawiać sobie, że ktoś ci zepsuł dzień. Może to zrobić,
owszem, jeśli się tym przejmiesz i na to pozwolisz. A chcesz się przejmować
pierdołami?
Jestem leniem. Uwielbiam spać do 12, a później włóczyć się po domu w
piżamie i nic nie robić. Dlatego właśnie, jak większość osób, mam problem z
motywacją do pracy. Zawsze mam jeszcze czas, zawsze mogę się zdrzemnąć. Zwłaszcza,
kiedy pomyślę, ile jeszcze muszę: praca licencjacka sama się nie napisze,
królik nie nakarmi, a wywiad z muzykiem nie przepisze i z autoryzuje.
Boże, taka chodzę tym wszystkim zmęczona, że czasem nawet do łóżka
doczołgać się ciężko. A kiedy łóżko kojarzy się tylko z upragnionym snem, to
tak trochę smutno…
Więc postanowiłam to zmienić. Nie wysypiam się, bo śpię za krótko,
za mało, nieodpowiednio? Dobrze, w takim razie codziennie wstaję o 6.30. Trzy
godziny wcześniej niż normalnie. Trzy dni gehenny i nagle okazuje się, że
problemy z wieczornym zaśnięciem minęły, a o szóstej mózg pracuje jednak
lepiej, niż o pierwszej w nocy.
Nie wyrabiam się z pracą? Wezmę jej jeszcze więcej. Doskonała
organizacja dnia, której będzie to wymagać, zmusi mnie do wykonywania określonych
czynności w określonym czasie. Koniec z "mam jeszcze czas". To nie
działa, nie sprawdza się. Wyrzucić!
Nie mam ochoty chodzić do pracy? A kto mi każe? Przecież nie mam
kredytu, tylko króliczkę na utrzymaniu. Jedną, małą, słodką; z nią sobie
poradzimy. Mam ten komfort, że pracuję, bo chcę i to lubię, więc mnie to nie męczy.
Bo po co mam kazać sama sobie? Żeby się dobijać? A koniec z tym, nie jest mi to
potrzebne.
A
co w twoim życiu cię męczy? Co ty chcesz robić? I najważniejsze: kiedy
zaczniesz?
Zdjęcie powinno być podpisane: "Dłoń Emi - życie zmusiło ją do drastycznych działań". ;-) A na poważnie warto uważać, żeby nie popaść ze skrajności w skrajność. Nie ma co nadużywać "musieć", ale fanatyczne wyrzucanie tego słowa ze słownika też jest nie zdrowe (jednak "muszę do toalety" brzmi naturalniej niż "chcę do toalety"). Miało być na poważnie.:/ Wezmę z Ciebie przykład i też zacznę wstawać o ludzkich godzinach. :-)
OdpowiedzUsuńChyba "dłoń Emi- Adam nie wytrzymał" : )
OdpowiedzUsuńTo co, od dzisiaj chcemy do toalety dla przekory? : >