poniedziałek, 3 listopada 2014

Jak poruszać ustami, żeby poruszyć tłumy?




Moje pierwsze zetknięcie z Toastmasters było dość wymuszone: od kilku tygodni narzeczony marudził, żebym tam poszła, co środę wracając ze spotkań coraz bardziej nimi podniecony. Zupełnie, jakby zamiast publicznym przemawianiem zajmowali się tam tańcem na rurze albo… sama nie wiem. Gotowaniem papryczki chilli na tysiąc sposobów. W końcu uległam i poszłam na spotkanie. Po niecałych dwóch godzinach wyszłam i… byłam totalnie oczarowana i podekscytowana. Jakbym zjadła tysiąc papryczek chilli.


Toastmasters to ogólno rozpoznawalna marka na świecie. Już od 1924 roku zajmują się publicznym przemawianiem, podążaniem ścieżką liderską i nauką, jak być doskonałym mówcą. No, może nie tak dokładnie od 1924 roku, ale to właśnie wtedy postała idea. Pewien amerykański profesor zauważył, że jego studenci oblewają egzaminy nie dlatego, że nie wiedzą, co odpowiedzieć… tylko nie wiedzą, jak. Stres ich zjadał, jąkali się i wszystkie starannie zapamiętane informacje wylatywały im z głowy. Znasz to? Ja znam doskonale.

Na początek posłuchałam, na czym polegać będzie samo spotkanie. Wydawało mi się wtedy, że jest tam tyyyle ludzi, którzy coś robią, a ja ni cholery nie jestem w stanie zapamiętać nawet ich funkcji. I dobrze mi się zdawało, bo rzeczywiście było ich sporo. Bo to nie jest tak, że członek TM przychodzi sobie grzecznie na spotkanie, siada i słucha. To praca grupowa: jeśli chcesz, aby wieczór był udany, sam musisz się do niego przygotować. Zupełnie tak, jak idąc na imprezę do znajomych bierzesz ze sobą dobre wino, albo (na mniej oficjalną) pół litra wódki. To jest przygotowanie.

Później przyszedł czas na przygotowane mowy. Ludzie wchodzili na scenę, mówili, stresowali się albo nie, robili show albo tylko się przełamywali i schodzili. Okej, fajnie, ale gdzie w tym wartość dla mnie? Przyszedł czas przerwy.

Po przerwie zaczęło się robić gorąco. Dosłownie, bo prowadzący spotkanie zaprosił nas na gorące pytania. Zostajesz wywołany, masz dwie minuty na odpowiedź i musisz sobie poradzić! Zupełnie jak na rozmowie kwalifikacyjnej. Słowo daję, że takiego refleksu w odpowiedziach, jak zdobyłam w TM na gorących pytaniach w ciągu dwóch lat, nie da nauczyć się nigdzie.

Fajna zabawa, ale gdzie jest ta wartość dla mnie? Znalazła się i ona, kiedy całe spotkanie było oceniane. I tu więcej nie zdradzę, żeby nie psuć niespodzianki tym, którzy się do nas wybierają. Przez parę godzin po spotkaniu jeszcze o tym gadałam. I przyszłam za tydzień, później znów, aż zapisałam się do klubu. To było dwa lata temu. Obecnie zdobyłam tytuł Kompetentnego Mówcy i jestem w trakcie zdobywania Kompetentnego Lidera. I wciąż się tym ekscytuję. Jakbym zjadała tysiąc papryczek chilli.




Spotkania Toastmasters Olsztyn: każda środa, Kamienicja Naujacka MOK, godz. 18.30
wstęp wolny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz